Zapraszamy
Czytelników, rozmówców na forum, Autorów, Blogerów, Redaktorów,...
Przeczytaj o możliwościach korzystania z witryny i współpracy
Czytelników, rozmówców na forum, Autorów, Blogerów, Redaktorów,...
Przeczytaj o możliwościach korzystania z witryny i współpracy
Pojęcie procesu biznesowego na dobre zadomowiło się w biznesowej rzeczywistości i nikogo nie dziwią inicjatywy, często bardzo kosztowne, mające na celu opisanie bądź usprawnianie procesów biznesowych. Niestety, wraz z popularyzacją podejścia procesowego do zarządzania organizacją, pojęcie procesu biznesowego uległo rozmyciu.
Artur Kasprzyk
Obserwacja działań podejmowanych w naszym kraju w obszarze modelowania procesów biznesowych nie napawa optymizmem. Spośród sporej liczby projektów, które mieliśmy okazję audytować, czy po prostu przyglądać się im, duża część (50-60%) była realizowana bez żadnego jasnego i przemyślanego pomysłu, nie mówiąc już o systematycznej metodyce. To przeraża. Szczególnie niedobrze jest w projektach, w których modele procesów biznesowych tworzone są przez zespoły pracujące nad wdrożeniem rozwiązania informatycznego. Pomijając ewentualny wpływ kwestii etycznych (konflikt interesów: albo poprawnie albo tak, aby model procesów pasował do systemu, który akurat mamy), w wielu przypadkach powodem takiego stanu rzeczy jest najzwyczajniej w świecie brak odpowiednich kompetencji w zespole realizującym projekt. Na to nakłada się bardzo często brak wystarczającej wiedzy o sposobach modelowania procesów oraz o korzyściach z tego płynących po stronie zamawiającej. W efekcie powstają modele procesów, których nikt nie czyta, do których nikt się nie stosuje i których nikt nie utrzymuje. Opisy procesów na potrzeby norm ISO, które pracownicy „wkuwają” na dzień przed wizytą audytora, by dzień później o nich zapomnieć. Opisy procesów rozpoczęte na początku uruchomienia projektu wdrożenia systemu informatycznego i porzucone gdzieś w trakcie ich realizacji, gdyż „nie było już czasu”. I co gorsza, ogólne przekonanie, iż modelowanie procesów niewiele jest warte, bo nie ma z tego żadnych biznesowych korzyści, a za to całe mnóstwo problemów.
No ale czemu się dziwić? Żyjemy w kraju, w którym występuje chyba ewenement w skali światowej – wykładowcy na konferencjach „branżowych” muszą zapłacić za możliwość wystąpienia! Skoro tak się sprawa ma, to inwestycja musi się zwrócić. Toteż uczestniczymy w imprezie bardziej propagandowej niż merytorycznej i otrzymujemy taką wiedzę, na otrzymanie jakiej zgodziliśmy się.
Kolejna obserwacja – z jakichś nieznanych powodów, jesteśmy bardzo wrażliwi na brak wdrożeń referencyjnych w Polsce. Bardzo często oceniając dojrzałość rozwiązań nie ufamy temu, iż na świecie od lat pracuje się jakimiś metodami, czy wykorzystuje określone narzędzia. A przecież dość oczywistym jest fakt, iż w gospodarkach znajdujących się na wyższym poziomie rozwoju, w których dysponuje się większymi budżetami, ale też i konkurencja jest ostrzejsza, szybciej próbuje się adaptować nowe technologie. Czekamy na sukcesy krajowych wdrożeń owych sprawdzonych już na świecie podejść i narzędzi, a tymczasem świat ucieka nam do przodu. Na własne życzenie czekamy, aż ktoś nas wyprzedzi.
Sprawdzajmy więc to, co jest dostępne w ramach szeroko pojętego podejścia procesowego. Dostępne na świecie, a nie tylko w okolicznych województwach. Oceniajmy dostępne rozwiązania i nie bójmy się eksperymentować; wybierajmy konferencje, które nie noszą znamion wydarzenia marketingowego (często marka organizatora wskazuje na charakter konferencji); czytajmy uznaną literaturę branżową i na niej starajmy się wyrabiać swoją opinię. Przy takim podejściu do wdrażania nowych myśli i technologii mamy szansę na rzeczywiste usprawnienia i czerpanie garściami korzyści, jakie daje dobrze wdrożony pomysł. A mamy z czego wybierać, co starałem się pokazać powyżej.
Jest to fragment (podsumowanie) obszernego opracowania. Pełen tekst znajduje się w elektronicznym wydaniu Biuletynu.